 |
Tesla Roadster przyspiesza do setki w niecałe cztery sekundy
Foto: Forum
|
|
To nic, że hybrydy i auta elektryczne są trudno dostępne, droższe niż zwykłe samochody, mają gorsze osiągi i nadają się raczej na krótkie wycieczki, a nie na dłuższą podróż.
To nic, że prawdopodobnie użytkowanie aut w pełni elektrycznych wcale nie będzie dużo tańsze niż spalinowych, a nawet są wątpliwości, czy rzeczywiście przyczynią się one do zmniejszenia zanieczyszczenia atmosfery (prąd do akumulatorów produkują przecież „brudne” elektrownie).
Ta miłość jest ślepa. Amerykanie chcą być ekologiczni. I muszą, bo oszczędzać trzeba, a bez samochodu trudno wyobrazić sobie życie.
– To część amerykańskiego snu o wolności i bogactwie. Samochód jest tego częścią – tłumaczy prof. Michael Dear z Uniwersytetu Południowej Kalifornii.
Prezydent Obama już obiecał, że za nieco ponad pięć lat po drogach USA będzie jeździć co najmniej milion elektryczno-spalinowych hybryd i aut w pełni elektrycznych.
Dla porównania dziś na całym świecie zarejestrowano mniej więcej pół miliona samochodów hybrydowych.
 |
Mitsubishi i-MiEV ładuje się do pełna w 14 godzin
Foto: Forum
|
|
Prym wiodą Stany Zjednoczone – tu jeździ ponad 60 procent wszystkich pojazdów tego typu zarejestrowanych na całym globie.
Druga Japonia może pochwalić się zaledwie 17 procentami.
Kolejne kraje na tej liście (m. in. europejskie) to zaledwie kilka procent światowego udziału. Ale specjalnych powodów do satysfakcji Amerykanie nie mają.
Dziś muszą wybierać – albo auto ekologiczne, albo amerykańskie.
Najlepiej sprzedające się hybrydy są produkowane przez
Toyotę (
Prius,
Camry i
Lexus) oraz
Hondę (
Civic).
 |
Toyota Prius to najpopularniejsze dziś auto hybrydowe
Foto: Rzeczpospolita |
|
Do porzucenia paliwożernych SUV i pikapów skłania oczywiście kryzys i ceny benzyny.
Do mniejszych samochodów przesiadają się najszybciej mieszkańcy dużych miast. Fenomenem jest
Kalifornia. Prawie co setny pojazd w San Francisco to hybryda.
Ale są też takie stany jak
Floryda, gdzie sam widok minisamochodu, niekonieczne elektrycznego, budzi sensację.
Bo benzyna była za droga
Amerykanie mają zresztą już za sobą wcześniejsze – nieudane – doświadczenia z ekologicznymi samochodami.
W 1996 roku
General Motors zaprezentował model
EV1 – pierwszy współczesny amerykański pojazd elektryczny.
Oferowany był wyłącznie w Kalifornii i Arizonie.
Zainteresowanie nie było duże (wyprodukowano około 1,1 tys. egzemplarzy), a w dodatku akumulatory przegrzewały się w upalnym klimacie. Po trzech latach produkcję wstrzymano, a po kolejnych trzech zebrano wszystkie
EV1 i... dokładnie zniszczono.
Tylko kilka sztuk trafiło do muzeów.
Teraz to właśnie
GM zamierza wprowadzić na rynek kolejny rewolucyjny amerykański samochód elektryczny.
Ma to być model
Volt sprzedawany pod marką
Chevrolet.
Najważniejszą cechą Volta jest możliwość ładowania akumulatorów wprost z domowej sieci elektrycznej. Pod maską jest też zwykły silnik, który ładuje baterie podczas dłuższej podróży. GM zapewnia jednak, że Volt bez doładowania przejedzie ponad 50 kilometrów, czyli tyle, ile przeciętny Amerykanin pokonuje codziennie między domem a biurem.
Zainteresowanie Voltem jest ogromne.
Auto ma kosztować 40–45 tysięcy dolarów, a dla nabywców przewidziane są odliczenia podatkowe około 7,5 tysiąca dolarów.
 |
Chevrolet Volt nowa nadzieja General Motors. Można go ładować z gniazdka
Foto: Rzeczpospolita
|
|
„Jestem 4636. w kolejce chętnych. Jeśli dostanę ten rabat, to pewnie dam radę go kupić” – pisze Thomas Ammons na jednym z blogów poświęconych elektrycznym samochodom.
Ale pojawiają się też wątpliwości, czy bankructwo
General Motors nie uniemożliwi wprowadzenia na rynek takiego auta. Nowa technologia w Volcie oznacza, że przez pierwszy okres producent będzie musiał do niego dokładać.
– Kłopoty finansowe i bankructwo nie mają żadnego wpływu na plany dotyczące tego modelu – zapewnia Jon Lauckner z GM.
– Nie przewidujemy żadnych zmian.
Volt pojawi się na rynku w listopadzie 2010 roku.
Wątpliwości ma jednak nawet administracja prezydenta Obamy.
W raporcie wydanym na początku tego roku eksperci Białego Domu przekonują, że Volt będzie za drogi, aby osiągnąć sukces komercyjny. I dolewają oliwy do ognia:
–
GM jest co najmniej jedną generację za
Toyotą w dziedzinie ekologicznych napędów do aut.
Złe doświadczenia z hybrydowymi i elektrycznymi autami mają również inni amerykańscy producenci.
Chrysler Aspen, także w wersji hybrydowej, właśnie przestał być produkowany.
Ford Escape Hybrid (dostępny od 2004 roku) sprzedaje się raczej słabo.
Producent miał przez nową technologię hybrydową same problemy: opracowany przez amerykańskich inżynierów napęd okazał się bliźniaczo podobny do tego stosowanego przez
Toyotę i
Ford musiał zapłacić za patenty.
Przesiadka prezesów
Na domiar złego (dla Wielkiej Trójki z Detroit) elektryczno-hybrydowym rynkiem zaczęli interesować się mniejsi dostawcy.
Tesla Motors dysponuje zaledwie jednym modelem sportowym (
Roadster) i to kosztującym blisko 100 tysięcy dolarów.
Na liście chętnych jest ponoć Arnold Schwarzenegger, George Clooney oraz szefowie Google’a Sergey Brin i Larry Page.
W przyszłym roku do sprzedaży wejdzie amerykańsko-chiński elektryczny sedan firmy
Coda. Cena – około 45 tysięcy dolarów.
Tyle też ma kosztować mały miejski
Mitsubishi i-MiEV.
 |
Amerykańskie auto z chińskimi bateriami Coda za 45 tysięcy USD
Foto: Rzeczpospolita
|
|
Inwazję planują też chińskie firmy.
Pierwszą jest
BYD, specjalizująca się głównie w produkcji akumulatorów. Ale ich auto elektryczne
F3DM, już pokazywane w USA, ma kosztować połowę tego, co
Volt.
– Nie możemy konkurować z
GM czy innymi koncernami na rynku zwykłych samochodów, ale auta elektryczne wyrównują szanse – mówi
szef BYD Wang Chuanfu.
Ekologiczni Amerykanie będą mieli zatem w czym wybierać.
O ile jednak ich miłość do „zielonych” samochodów jest romantyczna, o tyle dla szefów amerykańskich koncernów motoryzacyjnych to związek z wyrachowania. Ma umożliwić przetrwanie.
Gdy w listopadzie 2008 roku szefowie
GM,
Forda i
Chryslera prosili o wsparcie dla upadających firm, każdy przyleciał luksusowym prywatnym odrzutowcem, czego nie omieszkały im wytknąć media.
Dlatego tydzień później, na przesłuchanie przed Kongresem, przyjechali autami ekologicznymi.
Rick Wagoner (
GM) wsiadł do zmodyfikowanego
Chevroleta Malibu,
Alan Mulally (
Ford) skorzystał z
Forda Escape Hybrid, a
Robert Nardelli (
Chrysler) przybył hybrydowym
Chrysler Aspen.
I prezesi obiecali.
GM – że wprowadzi do sprzedaży Volta, a do 2012 roku będzie miał 15 modeli z napędem hybrydowym.
Ford – że w 2011 pokaże elektrycznego sedana, a rok później całą rodzinę aut z takim napędem.
Chrysler obiecał pierwszą hybrydę i elektryczne auto już w przyszłym roku.
Wygląda na to, że nawet ci Amerykanie, którzy uwielbiają gulgot wielkich silników w pikapach, i tak będą musieli przesiąść się do „elektryków”.
Skąd ten prąd
Auta takie jak Volt w praktyce będą emitować więcej dwutlenku węgla do atmosfery niż samochody z silnikami spalinowymi – wynika z wyliczeń American Council for an Energy Efficient Economy (ACEEE).
Problemem jest też produkcja prądu.
Według danych Oak Ridge National Laboratory, jeśli w 2030 roku co czwarty samochód w Ameryce będzie ładował akumulatory z gniazdka, potrzeba będzie 160 nowych elektrowni.
Piotr Kościelniak
„Rzeczpospolita”, 12.06.2009
http://www.rp.pl/artykul/2,318829_Pojada_z_pradem.html