Droga pociągiem do Kyoto z nowoczesnej Osaki zabiera jedynie nieco ponad godzinę, wysiadamy jednak w zupełnie innym świecie: jakieś 1600 świątyń i 300 sanktuariów łączących kult Shinto, buddyzm i wielką potęgę dawnych szogunów.
Dziś miasto wciąż zatopione jest głęboko w historii i religii, mnisi nadal kontemplują istotę wszechświata w kwitnących ogrodach, ale corocznie przeszkadzają im w tym tłumy turystów marzących o uchwyceniu w kadrze pięknej gejszy.
Tych nie zostało już wiele, bo tylko nieco ponad 200, ale rytuały są wciąż te same: długie lata nauki bon-tonu, tańca, gry na shamisen przypominającym europejską cytrę i śpiewu, pod okiem surowej okasan, pięknie uszyte i zdobione kimona, całe życie podporządkowane perfekcji i pięknu.
Dzielnica Gion, gdzie najłatwiej spotkać ulotną gejszę, to także dzielnica rozrywki, sztuki i małych brukowanych uliczek pełnych czerwonych latarni, tradycyjnych japońskich barów izkaya oraz herbaciarni. Tu napijemy się mocnej sake, spróbujemy sashimi (kawałki surowej ryby) i kulek ryżowych, a także wszechobecnego w setkach postaci tofu, specjału z fermentowanego mleka sojowego.
Serce Kyoto to jednak jego wspaniałe świątynie: Nanzen-ji, bodajże najpiękniejszy kompleks religijno-ogrodowy ze wspaniałym akweduktem z czerwonej cegły. Chionin, pełne typowych dla buddyzmu posągów i malowideł. Zamek Nijo z podłogami, które po nastąpieniu wydają dźwięk podobny do głosu słowika, ostrzegający mnichów przed intruzami. Średniowieczny klasztor na pobliskiej górze Hieizan. Kiyomizu, oferujące niesamowity widok na całe miasto, zwłaszcza, gdy popołudniowe słońce niknie na zachodzie, odbijając się w złotych statuach.
Schodząc stopniami w dół dochodzi się do trzech tysiącletnich wodospadów - kilka łyków wody nabranych długą chochlą ma zapewnić długie życie!
Najbardziej oblegana atrakcja Kyoto to chyba jednak zamek Nijo, siedemnastowieczna surowa siedziba potężnego rodu szogunów - Tokugawa.
Wejście chronione jest przez dwie zony ciężkich fortyfikacji, zaś wewnątrz rezydencji obowiązują rygorystyczne zasady: żadnego szkicowania, poruszanie się z samurajskim tempem, wedle wyznaczonych strzałek.
Wybierając datę pobytu w Kyoto warto zorientować się w lokalnym kalendarzu świąt i uroczystości - np. w pierwszym tygodniu lutego całe miasto staje się jednym wielkim festiwalem pożegnania zimy (Setsubun) z zamaskowanymi postaciami diabłów, które tłumy wypędzają gromkimi okrzykami i ciskanymi z werwą palonymi ziarnami soi.
Trudno o lepszy i bardziej kolorowy spektakl magii i żywej japońskiej tradycji.
Pod wieczór można zaś poszukać spokoju i zadumy z jednym z mniej obleganych bocznych miejsc kultu, gdzie mnisi od lat, w zadumie, słuchają jak rosną kamienie.
AGATA CHABIERSKA
Korekta: Redakcja ASTROMAN Magazine
http://www.bermudy.pl/bermudy/1,88680,5219429.html