|
Władysław Frasyniuk
Polityk, przedsiębiorca, działacz opozycyjny. Urodził się 25.11.1954 r. we Wrocławiu. W 1980 r. wstąpił do NSZZ „Solidarność”. Był członkiem Krajowej Komisji Porozumiewawczej, potem – Komisji Krajowej. Od czerwca 1981 r. przewodniczył zarządowi Regionu Dolny Śląsk. Był więziony w latach 1982-86. Uczestniczył w rozmowach Okrągłego Stołu. Był przewodniczącym Unii Wolności, później Partii Demokratycznej. Od 1993 r. jest udziałowcem spółki FF Fracht zajmującej się spedycją, logistyką i transportem.
Foto dzięki uprzejmości PTWP |
|
Dzięki uprzejmości portalu
wnp.pl poniżej zamieszczamy
pełny tekst rozmowy Władysława Frasyniuka z Jerzym Dudałą i Jackiem Ziarno, redaktorami portalu wnp.pl.
Jaką rolę odgrywają w Polsce przedsiębiorcy?
Władysław Frasyniuk: - Nie stali się dla polityków partnerami. Wolą siedzieć cicho i liczyć na to, że coś tam się załatwi z ministrem czy posłem. Mam też pretensje do najpotężniejszych, w rodzaju Jana Kulczyka czy Ryszarda Krauzego, że nie upominają się o całe środowisko, również o mniejsze firmy.
A organizacje pracodawców? Nasi biznesmeni nie potrafią grać zespołowo?
- W ogóle! Niemcy czy Holendrzy się wspierają. Tam przedstawiciele danej branży walczą o swoje, występują w imieniu grupy. A u nas nawet biznesowe stowarzyszenia ze sobą konkurują.
Czarno pan to widzi.
- Czarno. W latach 90. naciskałem na ministra transportu, by zabrał w delegację zagraniczną transportowców. W końcu, po wizycie jego niemieckiego odpowiednika, który przybył do nas z przedsiębiorcami, posłuchał mnie. No i czym się skończyła ta podróż? Trzech "delegatów" załatwiło przetargi sobie, zamiast walczyć o korzystne warunki dla 33 przewoźników. To jest, k…a, taka nasza polska klątwa! Myślą panowie, że od lat 90. coś się zmieniło?
Czepia się pan biznesmenów. Inni są lepsi?
- To samo dotyczy samorządów, mających coraz więcej zadań do wykonania i coraz mniej środków. Nie są siłą zdolną potrząsnąć rządem; stroną, z którą premier czy minister finansów musiałby się liczyć. Zamiast wspólnych działań widać zachowania w stylu: prezydent jakiegoś miasta ma dojście do premiera, więc coś załatwi.
Nadal widać dystans, z jakim politycy traktują biznesmenów. Wciąż kontakty z biznesem są "podejrzane". Mogą zaszkodzić przy wyborach, na przykład...
- Barack Obama w kampanii wyborczej walił w bankowców jak w bęben za wywołanie kryzysu. Ale jako prezydent spotkał się z nimi, bo to oni przecież zmieniają rzeczywistość, mają wpływ na rynek pracy. W Polsce premier wstydzi się spotykać z ludźmi biznesu, boi się opinii publicznej. Nie ma żadnej debaty. Także dlatego ustawodawstwo w komisjach sejmowych to istny horror.
Jest aż tak źle?
- Gorzej niż źle! Prowadzę prostą działalność: załadować paczki i bezpiecznie przewieźć. Okazuje się jednak, że z punktu widzenia polskiego prawa to bardzo skomplikowane. Muszę stworzyć mnóstwo dokumentów, zmagać się z niejasnymi przepisami. A w komisji sejmowej czeka jeszcze bardziej restrykcyjna ustawa. Dwa błędy mogą spowodować, że traci się prawo do prowadzenia działalności i licencję na trzy lata. To oznacza, że muszę założyć zapasową spółkę, bym mógł w parę godzin przenieść działalność z jednej firmy do drugiej. Nie posądzam urzędników i polityków o złe intencje, tylko o głupotę, co może jest jeszcze gorsze… Duża firma wytrzyma na rynku, bo wyprowadzi swe podatki za granicę. Ja raczej nie, bo dla mnie to dodatkowy koszt. Chociaż zaczynam się już jednak zastanawiać, czy nie przenieść firmy na Słowację.
Ustawodawstwo z roku na rok jest bardziej opresyjne. Byłbym szczęśliwy, gdyby Sejm w ciągu roku przyjął tylko ze dwie ustawy, ale dobre. Kiedy uchwala ich osiemset, nieustannie przy tym nowelizując inne, nie sposób tego ogarnąć.
To może związki zawodowe coś odmienią? W pana spółce są związkowcy?
- Nie. Gdy firma rosła, często rozmawialiśmy o tym, co poprawić, zmienić. Teraz o to trudniej, bo zatrudniam już ponad sto osób. Wprowadziłem, wydawałoby się oczywistą zasadę, że lepsi zarabiają lepiej. Ale uznano, że wszystkim należy się po równo. Ku mojemu zaskoczeniu, ci lepsi ustąpili.
Związki się zmieniły?
- Reprezentują dziś głównie administrację państwową i pracowników spółek Skarbu Państwa. Uważam, że związek zawodowy powinien uczestniczyć w procesie podejmowania decyzji, a związkowiec powinien interesować się inwestorem równie mocno, jak minister skarbu. Ludzie chcieli jednak, i nadal chcą, związku rewindykacyjnego, w myśl zasady "należy nam się i już!".
Związkowcy mają rację twierdząc, że rząd unika dialogu?
- Oni też nie chcą dyskutować z pracodawcami. Także dlatego, że to trudna rozmowa, wymagająca przygotowania. W ogóle nie mamy w Polsce nawyku debaty publicznej. Jej przykładem był Okrągły Stół. Wszyscy powinniśmy inicjować dialog! Nie wolno stać z boku. Z przerażeniem spoglądam w przyszłość. Niech panowie popatrzą na obecnych trzydziestolatków: mają głęboko w d…e to, co dzieje się w sferze publicznej.
A może niektórzy politycy zrównali kompromis z biernością?
- Ależ największym sukcesem współczesnej Polski jest właśnie kompromis! Tymczasem radykałowie traktują dialog jako słabość, a kompromis jak zdradę. Dramatyczny kryzys w naszej polityce to również pokłosie zaniku dyskusji w mediach. Nie padają istotne pytania. Brakuje choćby ścierania się poglądów liberalnych i lewicowych na polu ekonomicznym; jak na Zachodzie.
Istotą "Solidarności" był dialog; teraz w Polsce go nie ma. Można odnieść wrażenie, że wartości Sierpnia dziś przeszkadzają. Ale skoro się ich nie kultywuje, to zanikają. W efekcie Komisja Trójstronna jest martwym tworem, a Platforma - obywatelską tylko z nazwy.
Żal ideałów?
- Pewnie. Sam nie mam pretensji do życia, zważywszy na maksymę, że rewolucja zjada własne dzieci. Czy ktoś z nas zginął na szafocie? Nie, co najwyżej stracił pensję zawodowego posła. Ale liczyłem na to, że po nas wejdą do polityki nowi ludzie, zawodowcy. Spotkał mnie zawód.
|
Władysław Frasyniuk
Foto dzięki uprzejmości PTWP |
|
W polskiej polityce zanika profesjonalizm?
- Ze smutkiem na to patrzę. Słyszę, że trudno się rządzi, mając PiS na zapleczu. Ale przecież Tadeusz Mazowiecki z Leszkiem Balcerowiczem wywracali rzeczywistość, działając w sytuacji nieustannego zagrożenia. Były prowokacje, ostrzegano, że bezpieka nie może pogodzić się ze zmianami, realne stawało się zagrożenie partyzantką miejską. Było bardzo, bardzo trudno, ale zdaliśmy tamten egzamin. Siłą polityków musi być odwaga w zmienianiu rzeczywistości oraz świadomość tego, jaką cenę się za to płaci. A ich zadaniem, prócz troski o debatę społeczną, między innymi docieranie do społeczeństwa. W połowie lat 90. tylko połowa Polaków akceptowała prywatyzację. Powinnością ludzi polityki było wskazać, że to nie państwo gwarantuje stabilne miejsca pracy, lecz nowoczesne technologie i rynek. Dziś też trzeba to powtarzać, bo to dla wielu nadal nie jest oczywiste.
Czyli: nie ustawać w prywatyzacji gospodarki.
- Oczywiście! Prywatny przedsiębiorca myśli w kategoriach rynkowych, liczy koszty. A człowiek reprezentujący spółkę Skarbu Państwa często kosztami się nie przejmuje, czego wymownym przykładem jest LOT.
Ale to już patologia.
- Myślą panowie, że patologia? A ja myślę, że norma. Nie widać w Polsce żadnej polityki gospodarczej. Ma zapaść decyzja o budowie elektrowni jądrowej, a ja patrzę na spółkę, którą zarządza były minister skarbu Aleksander Grad i nie wyobrażam sobie, by w prywatnym biznesie ktoś mógł godzić się straty, tworząc takie firmy.
Mówi pan o braku polityki gospodarczej. Inicjatywę stara się przejmować Bronisław Komorowski...
- To gabinet PO i PSL-u powinien określić wizję na co najmniej 30 lat; wyraziście nakreślić ścieżkę, którą mogliby podążyć młodzi ludzie; choćby wybierając taki, a nie inny kierunek studiów. Rząd Tuska nie ma jednak gospodarczej wizji nawet na rok. Dobrze, że prezydent wykazał odwagę i zajął się trudną kwestią przyjęcia euro. Sondaże pokazują, że Polacy go nie chcą. I znów: brakuje debaty. A przecież firmy, choćby KGHM, tracą ogromne pieniądze przez różnice kursowe. Należałoby porozmawiać też ze związkami zawodowymi. Ale jest tylko gra na emocjach i straszenie zaokrąglaniem cen.
Jak ocenia pan politykę gospodarczą rządu Donalda Tuska?
- Krążył kiedyś taki dowcip: Przyjeżdża sekretarz partii na wieś i mówi: "Towarzysze chłopi, zbudujemy wam chodniki". Chłopi ściskają berety w rękach, siedzą cicho. Sekretarz: "Dom kultury wam zbudujemy". Żadnej reakcji. Sekretarz mówi więc: "Towarzysze chłopi, zbudujemy wam most". Na to jeden ze zgromadzonych rzuca: "Ale rzeki ni ma!". A sekretarz: "Rzekę, k…a, też wam zbudujemy!". Przy obecnym przedsięwzięciu pod nazwą Inwestycje Polskie widać na przykład, że będą nam chcieli taką rzekę budować.
Dlaczego jest pan tak krytyczny? Wielu widzi w tym pomyśle pomoc dla biznesu.
- Spowolnienie mamy teraz, a spółka zacznie działać nie wcześniej niż w drugiej połowie tego roku. Poza tym, nie wierzę w coś, co jest państwowe. Małe i średnie firmy i tak nie dostaną żadnych środków. Chybiony pomysł, mnożący koszty i nieefektywne miejsca pracy.
Mówił pan kiedyś, że nie dałby poprowadzić firmy żadnemu z polityków, bo zaraz by ją zarżnął. Powtórzyłby pan to teraz?
- Mam problem z odpowiedzią. Jestem bowiem przekonany, że w polskim parlamencie przedsiębiorców jest znacznie więcej, niż wynika to z papierowych deklaracji: parlamentarzyści ukrywają działalność gospodarczą. Sejm jest zatem pierwszym, najważniejszym organem, który godzi się na szarą strefę. Trudno więc, by było w Polsce dobrze. Jakieś 30 proc. biznesu stanowi szara strefa, a to dla mnie poważni konkurenci. Nie mam do nich pretensji, bo to państwo spycha mniejszych przedsiębiorców w nielegalne interesy.
Gdyby przyszło panu opowiedzieć cudzoziemcowi o warunkach do prowadzenia biznesu w Polsce, co by mu pan powiedział?
- Mimo niesprzyjającego otoczenia, namawiałbym go gorąco do inwestowania w Polsce. Przede wszystkim dlatego, że Polacy to niezwykle kreatywni ludzie. Mamy wysoko wykwalifikowanych pracowników i znakomitą kadrę inżynieryjno-menedżerską. Każda inwestycja dużego zachodniego kapitału to szansa nie tylko na nowe miejsca pracy, ale szansa dla całego otoczenia, a zwłaszcza dla małych i średnich firm.
Dziś, gdy nie jest pan już politykiem, pozwala pan sobie na więcej, niż kiedyś. W politycznym dyskursie trzeba jednak bardziej ważyć słowa?
- Pewnie, że tak. Polityka to umiejętność reprezentacji interesów grup społecznych, sztuka kompromisu. Ale i pozostawania wiernym własnym poglądom. Dla mnie "Solidarność" to fundament liberalnej postawy. Nie ma przecież wolnej gospodarki bez wolnych obywateli. Gdy reprezentuje się poszczególne grupy społeczne, trzeba zabiegać, by wszyscy czuli się docenieni, by nikt nie poczuł się gorszy. Polityka i gospodarka wymagają nieustannych kompromisów, podobnie jak prowadzenie firmy. Przedsiębiorcy doskonale wiedzą, że każdy konflikt niszczy biznes, a kompromis - prawie zawsze posuwa go do przodu.
Synteza nauki płynącej z własnych doświadczeń?
- W podziemiu na pierwszy plan wybijały się kwestie organizacyjne, wzmacnianie wspólnoty. Za pomaganie takim jak ja groziło 5 lat więzienia. Ważna była wówczas umiejętność motywowania. Kiedy się skandowało: "Chodźcie z nami, dziś nie biją", wszyscy wiedzieli, że to nieprawda. Bili. I to mocno. Ale była solidarność.
Przed laty trenował pan boks. Był pan prezesem bokserskiej sekcji Gwardii Wrocław. Nie ma pan ochoty znokautować dziś któregoś z polityków?
- Mam już swoje lata. Niejeden raz w życiu dostałem. Nikomu nie chciałbym sprawić bólu. Ale politycy powinni mieć świadomość, że są jak bokserzy wagi ciężkiej. Ich słowa mogą nokautować. A zatem trzeba je odpowiednio dobierać. I dotyczy to przedstawicieli wszystkich formacji politycznych.
Rozmawiali: Jerzy Dudała i Jacek Ziarno
16.03.2013
Źródło:
|
http://www.wnp.pl/ |
|
ASTROMAN Magazine - 2013.03.17
Nowy system Universal Trading Platform może przyciągnąć nowych inwestorów na GPW
http://www.astroman.com.pl/index.php?mod=magazine&a=read&id=1425
ASTROMAN Magazine - 2013.03.16
Europejskie organizacje profesjonalistów krytykują polskie budownictwo drogowe
http://www.astroman.com.pl/index.php?mod=magazine&a=read&id=1424
ASTROMAN Magazine - 2013.03.12
Polska była oficjalnym Partnerem Targów CeBIT 2013 w Hanowerze
http://www.astroman.com.pl/index.php?mod=magazine&a=read&id=1421
ASTROMAN Magazine - 2013.02.15
Tytuły "Ten, który zmienia polski przemysł" za rok 2012 zostały wręczone
http://www.astroman.com.pl/index.php?mod=magazine&a=read&id=1408
ASTROMAN Magazine - 2013.01.27
PAIiIZ: Polskie przepisy hamują napływ zagranicznych inwestycji do Polski
http://www.astroman.com.pl/index.php?mod=magazine&a=read&id=1398
ASTROMAN Magazine - 2013.01.15
Polska specjalność: usługi dla międzynarodowego biznesu
http://www.astroman.com.pl/index.php?mod=magazine&a=read&id=1389
ASTROMAN Magazine - 2013.01.10
Prof. Leszek Balcerowicz: Sensowne działania antykryzysowe to są takie, które trwale usuwają bariery rozwoju gospodarki
http://www.astroman.com.pl/index.php?mod=magazine&a=read&id=1381
ASTROMAN Magazine - 2012.12.22
Dariusz Rosiak: Dyktatura bylejakości
http://www.astroman.com.pl/index.php?mod=magazine&a=read&id=1372
ASTROMAN Magazine - 2012.12.09
Prof. Witold Orłowski: Trwałe miejsca pracy tworzone są tylko w sektorze prywatnym
http://www.astroman.com.pl/index.php?mod=magazine&a=read&id=1364
ASTROMAN Magazine - 2012.10.21
Ranking najdynamiczniej rozwijających się gospodarek na świecie 2012
http://www.astroman.com.pl/index.php?mod=magazine&a=read&id=1335
ASTROMAN Magazine - 2012.10.15
Forum Gospodarcze Czechy-Polska z udziałem Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego i Prezydenta Czech Vaclava Klausa
http://www.astroman.com.pl/index.php?mod=magazine&a=read&id=1334
ASTROMAN Magazine - 2012.10.07
Prof. Witold Orłowski: Zbyt duży by upaść
http://www.astroman.com.pl/index.php?mod=magazine&a=read&id=1326
ASTROMAN Magazine - 2012.09.11
Rola innowacji w walce z kryzysem gospodarczym. World Technopolis Association, Gliwice 2012
http://www.astroman.com.pl/index.php?mod=magazine&a=read&id=1310
ASTROMAN Magazine - 2012.08.04
Polska - Chiny. Polskie wizyty i delegacje w Chinach dla rozwoju współpracy gospodarczej
http://www.astroman.com.pl/index.php?mod=magazine&a=read&id=1287
ASTROMAN Magazine - 2012.03.13
Janusz Steinhoff: Nowy podatek zaszkodzi wydobyciu miedzi, srebra i gazu z łupków
http://www.astroman.com.pl/index.php?mod=magazine&a=read&id=1201
ASTROMAN Magazine - 2012.03.02
Robert Gwiazdowski: Gazowa gra. Gazprom a Polska i Unia Europejska
http://www.astroman.com.pl/index.php?mod=magazine&a=read&id=1189
ASTROMAN Magazine
Publikacja tekstów pochodzących z wydawnictw prasowych bądź elektronicznych prezentowanych w ASTROMAN Magazine nie ma charakteru komercyjnego, służy wyłącznie celom edukacyjnym, dydaktycznym i naukowym - zgodnie z Ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 04.02.1994 r. (Dz. U. z dn. 23.02.1994 r. nr 24, poz. 83).